A.D. +1282: Cudowne wyzdrowienie
Jan, zachorował na ostrą febrę, w ósmym dniu zaczął konać.

Gdy zobaczyła to matka zaczęła błagać świętego Jacka:

"Święty Jacku, który pocieszasz wszystkich uciekających się z ufnością do ciebie i proszących o opiekę, racz zwróć mnie twojej służebnicy mego syna, który kona".

Nad ranem, gdy wszystkim wydawało się że on już nie żyje, on otworzył oczy i zdrowym głosem zawołał do matki i tych, którzy go otaczali i nad nim płakali:

"Nie płaczcie, był u mnie św. Jacek i powiedział mi, żebym natychmiast udał się do Krakowa do Braci Kaznodziejów przed jego grób, podziękował i złożył pobożną ofiarę".

Nazajutrz wstał i wypełnił co mu Święty przykazał.