W długiej bolesnej chorobie, leżała 5 dni na OIOMie w śpiączce, podłączona do maszyny. Lekarze nie dawali dużych szans na wybudzenie. Podejrzewano, że mózg przestał działać. Rodzina i przyjaciele poprosili w kościele pw. św. Jacka o Mszę w intencji Julity. Następnego dnia od lekarzy, którzy nie wiedzieli o tym, przyszła informacja - stał się cud, pacjentka się wybudziła. Po kilku dniach stanęła na nogi, radosna i szczęśliwa. Miała krótki czas - takie otwarte na chwilę okno życia, aby skosztować jeszcze raz jego smaku z czego w pełni skorzystała. Jednakże, wczoraj rano to okno się zamknęło, nagle zmarła. Dzięki ci Panie Jezu i tobie św. Jacku, za otwarcie tego okna dla naszej przyjaciółki i za jej dobrą śmierć. Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie. Proszę o modlitwę za jej duszę.