Migawki

Czytaj więcej: 2004 r. Świadectwo z Sanktuarium...

Podajemy za miesięcznikiem "Listy" wyd. spec. 2007. Oprac. Ks. Robert Kristman, proboszcz i kustosz Sanktuarium św. Jacka w Legnicy

Każdego roku, 8 sierpnia, w Sanktuarium rozpoczyna się nowenna przed uroczystością odpustu św. Jacka. W roku 2004 ofiarowano ją w intencji młodej dziewczyny cierpiącej na nowotwór kości. Była załamana, ponieważ lekarze w Polsce nie widzieli już szans na wyzdrowienie i proponowali amputację nogi. Przez dziewięć dni rodzina i wierni zgromadzeni na Nowennie prosili Boga za wstawiennictwem św. Jacka o pomoc dla niej. W dzień odpustu - 17 VIII - dziewczyna otrzymała wiadomość, że austriaccy lekarze widzą możliwość jej wyleczenia. Dziś dziewczyna cieszy się dobrym zdrowiem, podjęła nawet studia.

Czytaj więcej: A.D. +1264: miejsce nieznane....

A.D. +1264: Uwolnienie pewnej niewiasty od szatanów i cudowne przywrócenie zdrowia

W śmiertelnej chorobie niewiasta imieniem Świetosława czuje, że porwali ją szatani i prowadzą ciemnymi śliskimi drogami.

Nagle zaszedł im drogę mąż odziany w habit dominikanów i zapytał szatanów:

"Dokąd prowadzicie tę niewiastę?"

Odpowiedzieli:

"Dokąd nam polecono".

Na co Mąż Boży:

"Zostawcie ją, bo jest nasza".

Po tych słowach znikli.

Wtedy powiedział jej ów mąż:

"Jestem bratem Jackiem z zakonu Braci Kaznodziejów, którego prosiłaś o swoje uwolnienie. Dlatego w imię Jezusa Chrystusa wiedz, że jesteś uwolniona od szatanów i uzdrowiona od swojej choroby".

Czytaj więcej: 2007 r. Legnica, Sanktuarium....

Podajemy za miesięcznikiem "Listy" nr spec. 2007

Dwa lata temu, 12 czerwca, odbywała się w Sanktuarium uroczystość, na którą został zaproszony ksiądz pełniący posługę egzorcysty. Ponieważ miał wówczas pod szczególną opieką duchową człowieka, który wymagał codziennych egzorcyzmów, zabrał go ze sobą. Człowiek ten miał czekać w samochodzie pozostawionym w pobliżu naszego kościoła w czasie, gdy ów ksiądz będzie brał udział w uroczystości. W miarę zbliżania się do kościoła ksiądz odczuwał coraz większą obawę, czy szatan nie planuje jakiegoś podstępu, ponieważ jego współtowarzysz podróży był coraz bardziej niespokojny (doszło do ataku torsji). Ksiądz - jak potem napisał - „aktem bardzo silnej wiary" oddał pod opiekę św. Jacka tego człowieka i siebie, błagając o odstąpienie demona. Po modlitwie sytuacja zmieniła się diametralnie. Ostatecznie człowiek opętany wziął udział we Mszy św. i całej uroczystości, przyjął Komunię św., i szczęśliwie wrócili do domu, bez jakichkolwiek oznak działania złego ducha.

Czytaj więcej: A.D. +1267: Kraków. Cudowne...

A.D. +1267: Cudowne uzdrowienie śmiertelnie chorego człowieka

Pewien mieszczanin zachorował na ostrą febrę.

Żona jego, wierna Bogu i żywiąca nabożeństwo do św. Jacka, modliła się za męża u grobu Świętego.

W domu chory w krytycznej chwili z powodu strasznych bólów zwrócił się do świętego Jacka o pomoc.

Wtedy Święty stanął przy jego łóżku i powiedział:

"Synu Gerardzie, czego żądasz? Ja jestem bratem Jackiem, którego ty wzywałeś, a szczególnie twoja żona Elżbieta, która teraz jeszcze z płaczem modli się za ciebie przy moim grobie".

Odpowiedział chory:

"Święty ojcze, Jacku, błagam ciebie, racz mnie uzdrowić swoim wstawiennictwem".

Na to Mąż Boży:

"W imię Jezusa Chrystusa bądź uwolniony od wszelkiej choroby".

Chory wstał i ozdrowiony udał się do Grobu Świętego, gdzie zastał jeszcze modląca się żonę.

Czytaj więcej: A.D. +1260: Miechów.Cudowne...

A.D. +1260: Cudowne uzdrowienie ze śmiertelnej choroby młodzieńca Jana

Jan zapadł na ostrą febrę.

Wtedy jego rodzice zrobili ślub świętemu Jackowi:

"Święty Jacku, pomóż naszemu synowi, który resztkami sił walczy ze śmiercią, a my przyrzekamy Bogu i tobie, że przyprowadzimy go z pobożna ofiarą do twego grobu".

Gdy tylko wymówili te słowa, młodzieniec ożył i odzyskał całkowicie zdrowie.


Czytaj więcej: A.D. +1270: Kraków, przy grobie...

A.D. +1270: Kraków, Natychmiastowe uleczenie całego ciała

Rycerz imieniem Andrzej oślepł na jedno oko.

Wyrosło mu na źrenicy dzikie mięso wielkości włoskiego orzecha, które sprawiało straszny ból i bardzo szpeciło twarz.

Przyłożył chore oko do grobu świętego i poprosił:

"Święty Jacku, gdy jeszcze żyłeś na ziemi, kochałeś mnie jak syna, spojrzyj i teraz na mnie, uwolnij mnie o tej choroby i zwróć mi oko".

Natychmiast, gdy to wypowiedział odpadło dzikie mięso od oka, ukazała się zdrowa źrenica i odtąd widział doskonale.