Wprowadzenie:

Wydarzenia z Kijowa a zwłaszcza cudowna ucieczka Jacka przed Mongołami z figurą Matki Bożej i z Eucharystią, uznane zostały przez historyków - chyba za Ojcem Woronieckim w książce pt. "Św. Jacek Odrowąż" za legendę. Dziś śmiało można powiedzieć, że mylił się ten znakomity historyk i wielki dominikanin. Pisał o św. Jacku, jak sam przyznaje,  w czasie wojny, za murami klasztoru korzystając tylko ze źródeł tam zgromadzonych. Dziś internet dociera do nieznanych informacji, zmieniających dotychczasowe poglądy. Na tym portalu zawsze wierzyliśmy, że ucieczka z Kijowa to nie legenda dominikańska podtrzymywana przez lud, legendę do prawdy przybliża  ta strona internetowa, zajrzyjcie sami, lub przeczytajcie poniżej kopie. Zamieszczamy kopie artykułu,  aby uchronić ją od zniknięcia w pamięci serwerów. Historycznie dominikanów kijowskich zwano jackami (zobacz w artykule tutaj)

 

Kopia ze strony internetowej
Pomiędzy rokiem 1228 a 1235, za czasów kniazia Włodzimierza Rurykowicza, w Kijowie pojawili się pierwsi przedstawiciele zakonu dominikanów -Jacek Odrowąż z braćmi - i założyli klasztor. Klasztor ten i kościół Najświętszej Maryi Panny stał w dzielnicy Obołoń - w tamtych czasach miejscowości za Padołem, pomiędzy Dnieprem i górą Szczekowicą. Obołoń mogła się zaczynać od dzisiejszych ulic Werchnij i Nyżnij Wał i ciągnąć aż do osiedla mieszkaniowego Obołoń. Teren dominikański z XIII stulecia można ustalić tylko hipotetycznie.
Według podań Jacek pozostawi! w nowo założonym klasztorze przeora, brata Godyna, i wyruszył z misją na wschód, do Po-łowców. Po Godynie przeorem był Marcin z Sandomierza. W 1233 roku kniaź Włodzimierz wygnał dominikanów z Kijowa. Część badaczy łączy to z konfliktem powstałym pomiędzy dominikanami a prawosławnym metropolitą Kiryłem, który wymagał, aby katolicy obrządku łacińskiego, którzy chcą zawrzeć małżeństwo mieszane, przyjmowali ponownie chrzest, jak poganie czy heretycy. Była to rzecz niesłychana i nigdy nie praktykowana w metropolii kijowskiej. Istnieje całkowicie wiarygodna wersja, że przed najazdem Mongołów, po śmierci kniazia Włodzimierza w 1238 roku, Jacek Odrowąż z braćmi powróci) do Kijowa. Jednakże w 1240 roku, po spaleniu miasta przez Mongołów, misja dominikanów została przerwana. Według legendy, którą przekazują wszyscy autorzy katoliccy, podczas oblężenia Kijowa przez ordy Batu-chana Jacek z braćmi, ratując figurę Matki Bożej, uciekł z miasta i przeprawił się przez Dniepr. Uważa się, że figurę zabrał do Przemyśla albo do Lwowa, gdzie znajduje się ona do dziś. Lwowscy dominikanie dowodzili, że rzeźba ta była właśnie u nich (o niej pisał także Iwan Krypiakewycz w książce Historyczne spacery po Lwowie). Te wydarzenia zapoczątkowały kult figury Matki Bożej uratowanej z Kijowa przez Jacka. Kult Jacka i Matki Bożej odrodził się w Kijowie w XIV wieku, kiedy dominikanie powrócili do miasta. Jednakże stary kościół i klasztor na pewno już nie istniały. W każdym razie jedno ze źródeł z XVIII wieku podaje, że w 1234 roku katolickim biskupem Kijowa (misyjnym biskupem dla Rusi) został Gerard, którego nie było na Rusi już w 1241 roku (w 1253 roku przebywał w Krakowie); za jego rządów kościół Dominikanów i zgromadzenie zostały przeniesione w granice miasta. Kiedy konwent się spalił, na jego miejscu wybudowano drewnianą świątynię Najświętszej Maryi Panny. Potwierdzają to pośrednio późniejsi kronikarze. U schyłku XVI wieku o klasztorze dominikanów Kijowie pisał lwowski dominikanin Martin Gruneweg. W 1584 roku, przybywszy do Kijowa razem z karawaną handlarzy, zakonnik len dosyć dokładnie opisał miejsce, gdzie stał drewniany kościół i klasztor - na lewo od placu targowego, gdzie prawdopodobnie znajdowała się kolonia czy inne miejsce zamieszkania katolików (lub Polaków). Jeżeli wziąć pod uwagę, że karawana M. Grunewega weszła do Kijowa od strony dzisiejszej ul. Głyboczyckiej, jest całkiem możliwe, że klasztor leżał w rejonie dzisiejszego Żytniego Targu i pierwszych numerów ulicy Jarosławskiej. O klasztorze Gruneweg mówi, że założył go św. Jacek, ale nie w obecnym miejscu, lecz w innym, obecnie poza Kijowem. Pozostałości pierwszego kościoła Dominikanów, według danych M. Grunewega, podczas jego pobytu jeszcze istniały i można je byto zobaczyć - murowane, całkowicie opustoszałe ruiny...