A.D. +1270: Kraków, Natychmiastowe uleczenie całego ciała
Rycerz imieniem Andrzej oślepł na jedno oko.
Wyrosło mu na źrenicy dzikie mięso wielkości włoskiego orzecha, które sprawiało straszny ból i bardzo szpeciło twarz.
Przyłożył chore oko do grobu świętego i poprosił:
"Święty Jacku, gdy jeszcze żyłeś na ziemi, kochałeś mnie jak syna, spojrzyj i teraz na mnie, uwolnij mnie o tej choroby i zwróć mi oko".
Natychmiast, gdy to wypowiedział odpadło dzikie mięso od oka, ukazała się zdrowa źrenica i odtąd widział doskonale.