Wykład, wygłoszony na spotkaniu studenckim, w dn. 20 października 2007r. przez ks. dr Henryka Olszara z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego.

Kopia nie autoryzowana

„ŚWIĘTY JACEK W HAGIOGRAFII”

Kilka słów o hagiografii.

Przedstawieniem życia świętych kanonizowanych i ich działalności zajmuje się hagiografia. Jest ona dziedziną wiedzy akademickiej, która posługuje się skomplikowanym systemem metod badawczych. Wykazuje na żywych przykładach, że świętość jest naturalnym ciągiem życia chrześcijańskiego. Hagiografia powinna opierać się na bardzo gruntownych badaniach historycznych i na tym tle przedstawiać rozwój duchowy opracowanej postaci w takiej mierze, w jakiej źródła na to pozwalają. Biografia Świętego - to ewolucja przeżyć wewnętrznych, walk i wzmagań się, upadków i podniesień się ducha. Ogólny przedmiot zainteresowania hagiografa pozostaje zawsze ten sam. Jest nim święty - osoba historyczna, która heroizmem cnót i zgodnością swojego działania z wolą Bożą osiągnęła stan nadprzyrodzonej doskonałości i stała się przedmiotem katolickiego kultu potwierdzonego autorytetem Kościoła. Najwcześniejsze próby badań materiałów hagiograficznych zainicjowane zostały w początkach XVII stulecia przez zespoły bollandystów i maurynów i im to niewątpliwie hagiografia zawdzięcza swój początek oraz rozwój. Podjęte wówczas prace zmierzały głównie do ustalenia czy wręcz odnalezienia możliwie najstarszych tekstów przez przebadanie najdawniejszej tradycji literackiej oraz do oceny wartości historycznej poszczególnych przekazów. Współcześni Czytelnicy oczekują w biografii hagiograficznej takiej interpretacji kolei losów świętego, która pozwoliłaby im lepiej poznać jego osobowość oraz wewnętrzne motywy jego działań i decyzji. Ma w tym dopomóc wykorzystanie w hagiografii wiedzy psychologicznej, która dokonuje korekty fałszywych sądów. Z kolei teologia żąda od hagiografa skoncentrowania uwagi nie tyle na wymykającym się spod możliwości analizy fakcie konkretnej czyjeś świętości, ile na problemie ciągłego procesu jej stawania się. Ma on pokazać Czytelnikom żywych ludzi, członków Kościoła, którzy odpowiedzieli na wezwanie Boże i żyli w ścisłej więzi z Chrystusem praktykując cnoty chrześcijańskie. Dlatego postuluje się konieczność posiadania przez piszącego pełnej kompetencji w zakresie teologii moralnej, ascetycznej i mistycznej. Wymagania historyczne domagają się od niego wykorzystania możliwie kompetentnych materiałów źródłowych, właściwej ich oceny i obiektywnej interpretacji.

Źródła

Biografia św. Jacka Odrowąża, syna Eustachego Odrowąża-Konskiego i Beaty z domu Prandota, przedstawia dla hagiografów zadanie bardzo trudne. Wiemy dziś dobrze, w jakiej mierze liczni autorzy piszący o tym dominikaninie bezpośrednio po jego kanonizacji w 1594 roku, nie trzymali się ściśle źródeł i z jaką łatwością potrafili nadrabiać luki dokumentacji własnymi domniemaniami i kombinacjami. Literatura hagiograficzna poświęcona św. Jackowi miała bowiem sprostać dwom głównym zadaniom: po pierwsze - przedłużać pamięć o świętym; po drugie - dostarczyć Czytelnikom i Słuchaczom budujących przykładów oraz zaspokoić ich religijną ciekawość.

Przełomowe znaczenie w pracy nad opracowaniem historii życia Świętego, w zgodzie z postulatami nowoczesnej krytyki historycznej, miało opublikowanie w 1884 roku przez Ludwika Ćwiklińskiego najstarszego curriculum vitae Jackowego, a właściwie wykazu cudów, opracowanego w drugiej połowie XIV wieku. Historycy współcześni piszący o Jacku Odrowążu opierają się nie tylko na dziele Ludwika Ćwiklińskiego, ale również na źródłach powstałych jeszcze za jego życia, tych oczywiście, które przetrwały do naszych czasów. Wspominany jest w nich pod imieniem Jacko. Pod datą 29 września 1228 roku znajdujemy Jacka w gronie członków kapituły krakowskiej, w otoczeniu biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża. Jacek jest już dominikaninem, dokument nazywa go bowiem „bratem Jackiem od świętej Trójcy”, to znaczy z kościoła Świętej Trójcy w Krakowie, znajdującego się od 1222 roku w rękach co dopiero powstałego zakonu kaznodziejskiego. Zasługą polskich hagiografów, jezuity - ks. Henryka Frosa i Franciszka Sowy, jest przypomnienie, że Jacek, który „jako jedyny z kanonizowanych nosił u nas to imię, był wielkim apostołem i misjonarzem, reprezentującym godnie pierwsze pokolenie polskich dominikanów. Mówimy: u nas, ponieważ na Zachodzie znany jest pod imieniem Hiacynt”. I dalej wyraźnie stwierdzają: „Nie będziemy tu wchodzić w sprawę źródeł do poznania tej wybitnej postaci, ale powiedzmy od razu, że są one bardzo skąpe. Z tych powodów nawet datę i miejsce urodzenia jesteśmy w stanie podać tylko jako prawdopodobne: na krótko przed końcem roku 1200 w Kamieniu Śląskim na Opolszczyźnie”.

Potem przypominają o związkach Świętego z wybitnym biskupem krakowskim, Iwonem Odrowążem, który prawdopodobnie „zabrał Jacka do Italii albo wysłał na studia, dzięki czemu bardzo wcześnie zetknął się ze św. Dominikiem”. Obaj też hagiografowie podpisują się pod stwierdzeniem, że św. Jacek założył podwaliny pod klasztor dominikański w Krakowie, potem prowadził „akcje na wskroś misyjne” w Kijowie i Gdańsku. „Ostatni etap swego pracowitego życia - zauważają - Jacek spędził zapewne w Krakowie.

Data śmierci - 15 sierpnia 1257 roku jest niewątpliwa. Wiadomo też dobrze, iż rychło otoczono naszego Świętego gorącą czcią i zaczęto zbierać materiały do jego kanonizacji.

Urzędowe starania o kanonizację św. Jacka rozpoczął król Zygmunt Stary w 1518 roku, a już w 1523 roku wyznaczeni przez papieża Hadriana VI komisarze zabrali się do spisywania dowodów i przesłuchiwania świadków. Proces informacyjny zakończono po trzech latach i akta procesowe zaopatrzone w pieczecie i podpisy — przesłano do Rzymu.

W 1527 roku papież Klemens VII zezwolił polskiej prowincji dominikanów na publiczny i formalny kult św. Jacka w Liturgii Godzin i Mszy świętej. Ale w tym samym roku, w wyniku tragicznych wydarzeń w Rzymie, tzw. Sacco di Roma, zaginęły owe akta, co opóźniło o kolejne kilkadziesiąt lat moment kanonizacji. W międzyczasie nie ustały jednak wielorakie starania przedstawicieli polskiego Kościoła, którzy pragnęli doprowadzić do końca proces św. Jacka, poparte także petycjami polskich królów.

Uczeni podkreślają tutaj zwłaszcza zasługi króla Zygmunta III Wazy. Papież Sykstus V docenił i pochwalił gorliwość polskiego władcy, obiecując dokonać kanonizacji najdogodniejszym terminie. Niestety, nagła śmierć papieża, 27 sierpnia 1590 roku, nie pozwoliła mu wynieść do chwały ołtarzy polskiego świętego. Na samą apoteozę (jak nazywano również kanonizację) św. Jacka przyszło czekać Polakom aż do 17 kwietnia 1594 roku, czyli 337 lat, co stało się za sprawą papieża Klemensa VIII, Włocha, który w 1588 roku jako kardynał - prezbiter i legat papieski pod nazwiskiem Ippolito Aldobrandini był w Polsce, nawiedził grób św. Jacka w Krakowie i zetknął się z jego wielkim kultem.

Odtąd Jacek — „Boży mąż" - stał się za granicą jednym z najbardziej rozpoznawanych świętych polskich. Wydawcy Księgi imion i świętych kończą swoją opowieść o św. Jacku Odrowążu stwierdzeniem: „Szczupłość danych do jego historii, jaką już wówczas odczuwano, sprzyjała temu, iż postać jego otoczona została wieńcem pięknych legend. W tym właśnie obramowaniu Jacek przeszedł do zwyczajów i przysłów ludowych, a także do dość bogatej ikonografii”.

Mężczyzna w średnim wieku z krótką brodą...

Święty Jacek w hagiograficznym ujęciu Marii Jacniackiej, jest „mężczyzną w średnim wieku z krótką brodą”, ubranym w habit dominikański i czarny płaszcz z kapturem, którego stałymi atrybutami są: monstrancja, posążek Matki Bożej, księga lub krzyż misyjny. Czasem widzimy go jako przechodzącego przez rzekę po swoim rozścielonym płaszczu lub chodzącego po wodzie oraz jako ratującego chłopca przed utonięciem. Ale jego wygląd, strój i atrybuty zbiegiem lat ulegały zmianom. „Umykający czas rysował na twarzy i całej postaci Jacka niszczące piętno - zauważył ks. Zygmunt Podlejski. - Tylko oczy pozostały młodzieńcze, bystre i, jak zawsze, ciekawe świata. Świadczyły o jego głębi duchowej, o dobroci szalonej i miłości dojrzałej. Nie bał się śmierci, ale spotkania z Bogiem. Nie był bowiem pewny, czy należycie wykorzystał wszystkie talenty, jakie z łaski Boga otrzymał. Bywało, że płonął tak czystym uczuciem miłości do Boga, że wszystkie lęki znikały jak spóźniony, majowy śnieg. Kiedy indziej jednak strach brał górę. Wtedy płakał z żalu nad popełnionymi grzechami, nad straconym czasem, nad źle wykorzystanymi szansami. Jacek nie wiedział, że jest to los wszystkich prawie świętych - owe wahania i rozterki między ufnością i zwątpieniem.

Niezmiernie trudno dotrzeć nam dziś do indywidualnych cech św. Jacka, jego psychiki i osobistej świętości. Zza trudnych do zinterpretowania protokołów cudów, zza schematycznej sylwetki Świętego rysuje się postać znakomitego „kaznodziei jasnej doktryny”, rzucającego „światło” w „ciemności polskie”, człowieka wprowadzającego swego rodzaju stałe kierownictwo w życiu duchowym osób świeckich.

...który dogorywał jak świeca.

Wizję śmierci św. Jacka Odrowąża z Kamienia Śląskiego przedstawia nam ks. Podlejski, autor wielu popularnych książek o świętych i błogosławionych. „Jacek dogorywał jak świeca - pisze on. - Skurczył się i prawie zupełnie zamilkł. Rozmawiał tylko jeszcze ze swoim Bogiem. Był wyczerpany. W wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny zawołał wszystkich braci, zalecając im ćwiczenie się w bojaźni Bożej i modlitwie. Zapowiedział, że nazajutrz, w święto jego ukochanej Matki, odejdzie z tego łez padołu. W święto Wniebowzięcia zdołał jeszcze razem z braćmi odmówić oficjum brewiarzowe. Potem przyjął godnie sakrament namaszczenia chorych i wiatyk.

Zasnął cicho w Panu 15 sierpnia 1257 roku, ze słowami psalmu w ustach:. Pogrzeb zacnego i ogólnie szanowanego zakonnika Jacka Odrowąża odbył się jeszcze tego samego dnia. Nabożeństwo za duszę zmarłego odprawił biskup krakowski Jan Prandota z Białaczowa - herbu Odrowąż. Biskup nakreślił w krótkich słowach życie i dzieło Jacka Ślązaka, podkreślając mocno jego osobistą świętość. W kościele dominikanów zebrał się prawie cały lud Krakowa. Ciało zmarłego złożono tymczasowo w krużganku obok kościoła, przeznaczonym na grzebanie zakonników”.