Rzeźba Lwowskiej „Madonny Jackowej” (fot. tutaj) po raz pierwszy pojawiła się na współczesnym obrazie!
Jego autorem jest pan Eugeniusz Duda, który dołącza w ten sposób do grona Jackowych malarzy (najsłynniejszym spośród nich jest Ludovico Carracci, zob. tutaj).
Obraz pana Dudy (olej na płótnie, o wymiarach 100 cm wysokości i 80 cm szerokości), ukazuje św. Jacka ratującego Matkę Bożą i Najświętszy Sakrament z płonącego Kijowa (o tym wydarzeniu tutaj). Cenne w tej artystycznej wizji jest to, że malarz „zrekonstruował” na obrazie uszkodzoną, oryginalną rzeźbę Lwowskiej „Madonny Jackowej” przechowywaną w muzeum miasta Lwowa. Uzupełnił nie tylko brakującą główkę Dzieciątka, ale i ubytek w tzw. „drzewie życia”. Pozostawił również linie sklejenia potłuczonej rzeźby, tak aby przypominały jej równie tragiczne dzieje, podobne do ikony Matki Bożej Jasnogórskiej u której również widoczne są ślady cięcia szablą. (o przekazie wiary zawartym w figurze Madonny Lwowskiej, zob. tutaj). Na głowach Matki Bożej i Dzieciątka nie ma koron gdyż zostały one skradzione.
W oryginale Lwowska „Madonna Jackowa” wykonana jest z różowego alabastru. Na obrazie tymczasem dano jej kolor złoty, podobnie jak i monstrancji, ponieważ złoto podkreśla najwyższe duchowe wartości.
Św. Jacek ubrany jest „po dominikańsku”, tzn. w biały habit i czarny płaszcz. Zawieszona na jego szyi stuła świadczy, że jest nie tylko zakonnikiem ale i kapłanem. Przypięty do pasa różaniec przypomina natomiast, że [...] uczył nas modlitwy różańcowej i uczył nas chodzić z Maryją (św. Jan Paweł II) (więcej tutaj). W Los Angeles na ulicznym plakacie św. Jacek z lekkością niesie olbrzymi posąg Maryi (zob. tutaj), „wszelki ciężar staje się lekki jeśli niesiesz go z Maryją” – przypomina napis na szarfie plakatu.
Na obrazie pana Dudy szarfa jest niepotrzebna, oblicze św. Jacka nie wyraża bowiem najmniejszego wysiłku: kroczy on lekko po falach Dniepru. Autor jakby chciał nam przez to powiedzieć, że idąc przez życie z Jezusem i Maryją damy radę pokonać wszelki życiowe przeszkody.
Kolejny szczegół: św. Jacek przechodzi bezpiecznie na drugi brzeg, tzw. suchą nogą. Ufając bezgranicznie Bogu i Jego Matce, człowiek nie tylko nie pogrąży się w odmętach grzechu i zła (symbolika ciemnej, wzburzonej rzeki), ale i uniknie fizycznych niebezpieczeństw (przeprawę św. Jacka przez Dniepr opisał, m. in. T. Łysiak w powieści pt: „Psy Tartaru”, zob. tutaj).
Na tzw. drugim planie malarz ukazuje nam również płonący kościół i miasto ogarnięte ogniem – nawiązanie nie tylko do spalenia Kijowa przez Tatarów, ale i do obecnej wojny na Ukrainie. Mimo religijnych treści obrazu nie sposób więc pomiąć jego współczesnych odniesień: okrucieństwa wojny, dramatu ucieczki ze swoich domów, ratowania wiary …
Cieszę się więc, że taki obraz powstał, inspirujący do modlitwy, przez wstawiennictwo św. Jacka, o pokój na świecie i za umęczony wojną naród ukraiński. Myślę, że dla artysty nie ma większej radości, potwierdza to zresztą sam p. Duda, mówiąc, że największą jego satysfakcją jest, gdy jego obrazy inspirują do modlitwy.
Osobiście cieszę się również, że moja książka o św. Jacku, zwierająca zbiór modlitw za jego przyczyną, ukazała się niedawno w języku ukraińskim(!), i do tej modlitwy o pokój na świecie i na Ukrainie może być skromną pomocą …(o książce tutaj)
Ps. Obrazy p. Eugeniusza Dudy możne spotkać w różnych miejscach na świecie. Dokąd trafi ten św. Jacek? O tym, w niedługim już czasie.