„Święci Pańscy Starego i Nowego Testamentu nie uczynili cudów, których by i św. Jacek nie uczynił”
Powiedział papież Klemens VIII.

Pandemia wirusa opanowuje świat. Z dnia na dzień coraz bardziej zagrożona jest nasza egzystencja, tracimy pracę a zatem i źródła utrzymania. Sięgnijmy po modlitwę i prośmy o wstawiennictwo św. Jacka, tak jak czynili to skutecznie nasi przodkowie w obliczu zbiorowych i osobistych tragedii i pokładajmy nadzieję w Bogu.
Prośmy św. Jacka, za przykładem mieszkańców wsi Kościelec dotkniętej widmem głodu na skutek żywiołu, który zniszczył zasiewy w 1238 roku:
Święty Ojcze, Jacku, pomóż nam nieszczęśliwym, bo grad nas pozbawił wszystkich środków do życia : sami nic nie zrobimy chyba pomrzemy z głodu. A my wiemy i jesteśmy pewni, że Bóg we wszystkim ciebie wysłuchuje, dlatego pomóż nam biednym *).
Przez noc całą modlili się razem o łaskę Bożą i zostali wysłuchani. Rano pola znów były pełne żyta, pszenicy i innego zboża, jak gdyby ich grad nigdy nie wybił. (Literacki opis zdarzenia tutaj)
Prośmy i my!
Święty Jacku, pomóż nam nieszczęśliwym, bo pandemia niszczy gospodarkę. Wstaw się za nami do wszechmogącego Boga , abyśmy nie utracili pracy i możliwości zarabiania na życie.
O skuteczności pomocy św. Jacka w tragedii prostych ludzi świadczą jeszcze dwa cuda zapisane w jego hagiografii, które zachęcają, abyśmy i my zwrócili się do niego, gdy zagrożona jest nasza egzystencja.
Po śmierci św. Jacka (1257) odnotowano cudowne przywrócenia do życia jałówki i konia za jego wstawiennictwem. Z nasze perspektywy wydaje się to być nawet zabawne i nie przystające do wielkich rzeczy przypisywanych działaniu świętych. Dla ludzi średniowiecza, utrata zwierzęcia dzięki któremu utrzymywali się przy życiu, zapowiadała widmo głodu. Ci co zaufali św. Jackowi się nie zawiedli.
Dobroska, prosta służąca, która żywiła szczególne nabożeństwo do św. Jacka, otrzymała do chowu jałówkę. Mimo staranności dziewczyny zwierzę zdechło. Przerażona konsekwencjami z ufnością pobiegła do grobu św. Jacka w klasztorze Braci Kaznodziejów w Krakowie i z żalem we łzach prosiła: ....Święty Jacku jestem bardzo nieszczęśliwa miałam jedną jałówkę, która mi zdechła. Dlatego błagam ciebie, abyś raczył przywrócić jej życie*). Dzięki wstawiennictwu św. Jacka u Boga wszechmogącego, zwierzę ożyło.(czytaj więcej tutaj)
Mirosław miał konia, którym zarabiał na utrzymanie swoje i żony. Jednakże koń zdechł. Małżeństwo zaczęło rozpaczać nad widmem biedy. Za radą pobożnego sąsiada Mirosław poszedł do grobu św. Jacka u Braci Kaznodziejów i zaczął błagać: Święty Jacku, popatrz na moje łzy, moje nieszczęście i zwróć mi mego konia, a ja przyrzekam, że w każdą środę przez cały rok będę pościł o chlebie i wodzie *). Dzięki wstawiennictwu św. Jacka, Bóg i to zwierzę do życia przywrócił.
Nie wiem czy inni święci mają na swym koncie równie ludyczne cuda. Cytuję z hagiografii świętego, aby pokazać, że poprzez nabożeństwo ku niemu możemy prosić o Boga o cud w naszym życiu i nie jest to zbyt skomplikowane. Zwłaszcza, gdy możemy utracić pracę w czasach pandemii miejmy nadzieję w Bogu. Może wystarczy z wiarą powiedzieć …” św. Jacku, ratuj !”
Pamiętajmy, że święci tylko pośredniczą w naszej modlitwie, ponieważ tym, który działa, jest zawsze Bóg. Musimy pozwolić Bogu działać według Jego a nie naszego planu. Modlitwa to nie magia i zbiór formułek. Jak czytamy w biografii św. Jacka, proste modlitwy, prostych ludzi przyniosły skutek. Zaufajmy temu pośrednikowi.
Św. Jacku. Prowadź!

*) - Życie i cuda św. Jacka Odrowąża z Zakonu Kaznodziejskiego ( tutaj poz. 3)