Pisząc artykuły do portalu www.jacek.iq.pl mniej interesuje mnie "tworzenie" historii o św. Jacku, interesuje mnie bardziej "mówienie o nim". Odkrywając jakiś zaskakujący fakt historyczny mogę zadać pytanie „Co byłoby, gdyby historia się inaczej potoczyła?” Odpowiedź jest prosta - św. Jacek byłby dzisiaj patronem marynarzy!

W tym przypadku chodzi o odkrycie, że w dwudziestoleciu międzywojennym, św. Jacek był patronem Marynarki Wojennej i zapewne miał nim pozostać. Nasi dziadowie chcąc chronić odzyskaną niepodległość zwrócili się ku opiece św. Jacka, nadając Jego imię budowanemu kościołowi dla garnizonu gdyńskiego. W sierpniu 1933 gen. ks. bp. J. Gawlina poświęcił kamień węgielny pod kościół garnizonowy na Oksywiu pod wezwaniem św. Jacka Odrowąża, patrona Marynarki Wojennej. To jest właśnie ten tajemniczy fakt historyczny, który udało mi się odkryć dzięki redaktor Małgorzacie  Sokołowskiej, niestrudzonemu badaczowi historii Gdyni. Przeglądając stare roczniki gdyńskie, natknęła się na wzmiankę, że obecny Kościół Garnizonowy Marynarki Wojennej p.w. wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej przy ul. Śmidowicza 45, miał kiedyś innego patrona i powiadomiła mnie o tym, próbując ustalić, czy poza wojną, komuną i zapomnieniem, były jakieś inne racje dla zmiany imienia. Po wstępnym badaniu, okazało się , że ich nie było!
Jednakże, w zgodzie z zasadami nie można zmienić  nadanego imienia świątyni. Co więc się stało? W tym przypadku dawne imię nadane w akcie konsekracji dokonanej przez biskupa zostało chyba po prostu zapomniane. Potwierdzenie istnienia faktu historycznego odnalazłem w miesięczniku "Głos Karmelu" z października 1933r. i nie jest to jedyny ślad. Drugim śladem o wątku marynarskim, jest współczesny witraż w kościele pw. św. Jerzego w Sopocie, należącym m.in. do dekanatu Marynarki Wojennej Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego.
Dalej odpowiadając sobie na pytanie zadane na wstępie, mogę powiedzieć, że wierzę, iż w Polsce, o św. Jacku nie zapomniano by tak szybko, gdyby pozostał przy Marynarce Wojennej. Czy ktoś przywróci pamięć o św. Jacku wśród marynarzy? Wątpię, poza portalem pewnie nikt. No chyba, że będzie to zamierzona interwencja z Góry. Maryja i św. Jacek przy Marynarce Wojennej to dopiero siła na obecne czasy. Wieki temu nasi przodkowie wyryli na grobowcu św. Jacka modlitwę marynarzy i żeglarzy, śmiem twierdzić, że znał ją biskup Gawlina. Pewnie nie wiedzą o niej współcześni ludzie morza.
Znanych jest tylko kilka takich przypadków, gdy istniały spory, co do brzmienia tytułu świątyni w zamierzchłej przeszłości. W tym wypadku nie powinno być jednak żadnej dyskusji, bo poza świadkami, w archiwum kurii powinny być dokumenty! Dobrze, aby tą sprawą zainteresował się jakiś nasz historyk, bo to jest temat na artykuł naukowy, np. dla Muzeum Gdyni  lub Marynarki Wojennej. Chrzestne imię kościoła na Oksywiu nie powinno pójść w zapomnienie. Poświęcenie kamienia węgielnego kościoła jest obrządkiem religijnym, była tu odprawiona uroczysta  Msza Święta, z udziałem: mieszkańców, marynarzy, korpusu oficerskiego i księży. To niemożliwe, aby " Głos Karmelu" był jedyną pamiątką i świadectwem.
Znów okazało się, że maluczkim objawiasz Panie to co jest zakryte przed oczami wielkich - tak patetycznie można zakończyć to doniesienie o zapomnianym fakcie historycznym, niestety w uzasadnionym przekonaniu, że św. Jacek zostanie prędzej patronem piłkarzy niż marynarzy.
PS.
W 2004 roku, św. Jacek "zacumował" w Gdyni, a swoi go nie poznali, fakt ten odkrył admirał Jędrzej Czajkowski, poczytajcie o tym tutaj. Napisał o tej sensacji  miesięcznik Marynarki Wojennej „ Bandera” ( tutaj). Imię św. Jacka jest na początku historii Stanów Zjednoczonych,  a tajemniczo zniknęło z historii Gdyni. W 2012 roku jedno z miast amerykańskich ogłosiło miesiąc sierpień, miesiącem św. Jacka (czytaj o tym tutaj).  Nie możemy pozwolić, aby św. Jacka czcili tylko Amerykanie.
Ponadto, trzeba  poprawić informację na portalach o historii Gdyni.

Poniższe kopie 2 stron miesięcznika "Głos Karmelu"  pochodzą z Internetu. Po kliknięciu na obrazki powiększą się

 

str11 str21